„Swinging 60’s”

Zawsze w swojej pracy radiowej przestrzegałem zasady „Radio Gra”! Żadnych pogadanek, żadnych przegadanych zapowiedzi. Muzyka. Muzyka gra! Dlatego i teraz, po blisko czterdziestoletniej antenowej przerwie – ta zasada jest dla mnie święta!
Dziś jednak, mogę sobie pozwolić aby wykorzystać Face Booka na czasem istotne dla mnie komentarze. Co też uczynię nawet już dzisiaj! Przygotowując kompilację przebojów „Swinging 60’s” do ostatniego wydania audycji Out of Time chciałem dobitnie pokazać, jak w latach 60, wykluwający się z big bitowych powijaków rock w Polsce nie odbiegał zupełnie od tego, co działo sie wówczas w rock and rollu – czy w Anglii, czy w Stanach. Taka np. kapela jak Polanie mogła spokojnie stanąć na scenie z Animalsami a Mira Kubasińska nagrać płytę z The London Beats w studio Polskich Nagrań. Pamiętam, jak zupełnie nie zdziwiła nas wiadomość, ze Krzysztof Klenczon ma zająć miejsce Toma Fogerty’ego opuszczającego właśnie Creedence Clearwater Revival. Niestety, plany te przekreśliła tragiczna śmieć Krzysztofa. Breakout z tamtych czasów świetnie brzmi z Georgie Famem, Skaldowie nawet śmiało mogą obok Beatlesów – jak to wszystko doskonale słychać w mojej audycji. Póżniej, to wszystko się rozjechało. Czesław Niemen nie mógł się zdecydować czy Enigmatc, czy Joloczki Sosnoczki a Skaldom marzył się jakiś Art Rock itd…. najlepsi muzycy rockowi rozjpierzchli się po świecie zarabiając „do kotleta” na statkach wycieczkowych, czy w klubach polonijnych. Niektórzy , jak np. Zbigniew Hołdys otrzaskali się rock and rollowo i przywieźli ze Stanów walizki pełne przebojów, granych i śpiewanych przy ogniskach, na weselach i wciąż popularnych dancingach. Powstająca w Polsce scena punkowa od początku ciężko łapała porozumienie z zastaną sytuacja i zaczęło powstawać tak kuriozalne zjawisko jak polski rock, a nawet polski punk rock potęgowane przez różne pomysły w stylu Muzyki Młodej Generacji.
Zupełnie zamknięta scena, do dziś broniąca się frustracją i opowieściami dziadunia. Bo przecież nie płytami (gdzie one są?!). Zjawisko jak się okazało bardzo zamknięte w niszy pokoleniowej, w której do dziś trwa już mocno wyszczerbiona zazdrość o zasługi. Nie mówiąc już o jakimkolwiek kontakcie ze światem – po pierwsze, trzeba było przecież znać jakieś języki! Franek Zappa przyjeżdżający pograć do Pragi z The Plastic People of the Universe… zapomnij. Ta sztuka udała się u nas tylko jazzmanom. Oni znali języki, kochali muzykę i nie bali się świata. Świat ich szanował.
Posłuchajmy wydania audycji Out of time pt „Swinging 60’s” w podcastach Radiospacji!